Na przełomie czerwca i lipca Polskę obiegła wiadomość o hurtowym zakupie warszawskich mieszkań przez skandynawski fundusz Nordic Real Estate Partners. Inwestor zapłacił 100 mln euro za ponad 1000 mieszkań w stolicy.
W Polsce ok. 20 proc. ludzi mieszka w wynajmowanych mieszkaniach, w Niemczech ten odsetek sięga 50 proc., w Austrii 45 proc., a w Wielkiej Brytanii i Szwecji 35 proc.
Dla potężnych zagranicznych inwestorów Polska jest dziś bardzo atrakcyjnym rynkiem. Fundusze widzą rozwijającą się Warszawę i skupują całe bloki z myślą o ich wynajmowaniu. Szacuje się, że mogą w naszym kraju zarobić na tym nawet 2 razy więcej niż na zachodnich rynkach.
Trend hurtowego nabywania polskich nieruchomości na wynajem długoterminowy przez zagraniczne instytucje jest nowością na polskim rynku, nic więc dziwnego, że generuje pytania o przyszłość rynku, a zwłaszcza o ceny mieszkań.
Część ekspertów uważa, że Warszawa idzie drogą Berlina sprzed 20 lat dodatkowo takie operacje mogą znacząco windować i tak galopujące już ceny mieszkań w Polsce oraz ograniczyć klientom dostęp do rynku pierwotnego.
Zwolennicy tego typu transakcji zauważają, że wykup mieszkań przez fundusze za pozytywne zjawisko. Duże firmy mogą ograniczyć koszty i proponować niższe czynsze.
Niestety przy takim nagłym popycie w perspektywie najbliższych kilku lat mieszkania mogą zyskiwać na wartości w czasie jeszcze szybciej niż obecnie.